Pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłam w internecie czytniki e-booków. Pomyślałam sobie: "Jezu, czego to jeszcze nie wymyślą, po kiego grzyba mi jakiś czytnik? Jakby książek na tym świecie było mało. Kolejny zbędny gadżet".
Jakieś 2 tygodnie później znowu wertowałam komputer w poszukiwaniu informacji na ten temat. No bo przecież to że na świecie jest wyprodukowanych wiele niepotrzebnych rzeczy to jedno, ale technologia idzie do przodu i jeżeli nie chcemy zostać daleko w tyle, lepiej podążać za nią. Poczytałam więc różne dyskusje na temat czytników. Oczywiście największą herezją jest tekst typu:
"Nic nie zastąpi prawdziwej książki. Dotyku kartek i zapachu papieru."
Taaaa. Jasne. Oczywiście w większości mówią to Ci, którzy z czytnika nigdy nie korzystali, nie dotykali, nie czytali i chyba do końca nie wiedzą co to właściwie jest. Czyli pomyśleli tak jak ja na początku. To nie oznacza także, że czytnik nie ma wad.
Skąd wziął się u mnie mój czytnik? Otóż, kupiłam go sobie kiedyś zamiast nowego telefonu. Wiele czytałam o firmach i zdecydowałam się na Kindle touch z firmy Amazon. Do teraz nie żałuję. Kto miał w ręku Kindla ten wie, że żaden inny czytnik mu nie dorównuje. Minusem jest dosyć wysoka cena. Oczywiście można tez kupić tańszy innej firmy i być równie zadowolonym. Muszę też dodać, że z czytnikiem jest tak jak z telefonem lub laptopem. Staje się osobisty.
Mój model nie jest podświetlany. Ekran, to technologia e-ink. Nie męczy oczu jak laptop i przypomina kartkę papieru. Za pierwszym razem było to nieco niesamowite. Bijące w oczy błyszczące matryce laptopów czy smartfonów męczą kolorami i psują wzrok. Ekran czytnika do złudzenia przypomina stronę z książki i nie jest podświetlany oraz jest zdrowy dla naszych oczu.
Kolejnym plusem są ceny e-booków czyli książek w wersji na czytnik. Są tańsze niż papierowe odpowiedniki, a ich cena stale spada. Można też pobrać darmowe e-booki lub zapłacić mniejszą cenę jeżeli w sklepie jest promocja. Wiem, że niektórzy lubią kolekcjonować książki. I nie mam nic przeciwko temu, bo niektóre tytuły wręcz powinno się mieć na papierze (czytnik jest czarno-biały). I pewnie, że fajnie mieć w domu kilka pozycji. Jednakże wiem, że zbytnie zbieractwo nie jest opłacalne - do dzisiaj pamiętam opróżnianie półek w domu ze starych pożółkłych egzemplarzy, które kiedyś były na czasie.
Wielki plus za pojemność. Jeden czytnik zmieści około 3 000 pozycji. To wielkie udogodnienie dla podróżujących. Zamiast dźwigać ciężkie tomy w torbie, można wrzucić je na czytnik i po prostu zabrać ze sobą. Można również przechowywać mnóstwo egzemplarzy bez zajmowania miejsca na półkach.
Minusem jest to, że w czasie czytania ciężko wrócić do poprzednich stron czy po prostu przekartkować książkę, bo na urządzeniu wyświetlana jest jedna strona. Nie ma też zbytniej możliwości zaznaczania tekstu długopisem czy ołówkiem albo kolorowym markerem. Nie ma możliwości zaginania rogów :D jednak urządzenie automatycznie zapamiętuje ostatnią stronę którą czytaliśmy. W dolnym rogu wyświetla się także średni czas jaki pozostał do końca lektury.
Myślę, że taki elektroniczny czytnik to ogromne ułatwienie. Sądzę, że nie musi całkowicie wyprzeć papierowej wersji książki, ale być jej bardzo fajnym uzupełnieniem. Mój model wyposażony jest w wifi, dzięki czemu automatycznie się aktualizuje. Można także zamówić prenumeratę gazety i codziennie rano czytać ją bez wychodzenia z domu :)
Pamiętam czas jak go kupowałaś, myślałam sobie, po co Ci to, i to za tyle hajsu o.O! Od kilku dni sama używam :) co prawda w smarphonie (bo mam DUŻY ekran) i aplikacją Ebook Reader, ale jestem zadowolona :) I dodatkowo, to o czym wspomniałaś, że kindle nie ma, aplikacja, której używam, umożliwia zaznaczanie kolorowym markerem fragmentów, włożenie zakładki oraz dodawanie notatek :) Więc jest wszystko, oprócz zapachu papieru :P Jak tak dalej pójdzie, dzięki e-bookowi, wezmę udział w wydarzeniu na Facebooku "Przeczytam 52 książki w 2015 roku" :) Słyszałaś o tym?
OdpowiedzUsuńPs. Powinni nam płacić za Product Placement xd
Pisząc tego posta, aż mi się przypomniało jak mi ten mój Kindle przyszedł, a zaraz potem etui :D :D o widzisz jaki znalazłaś plusik :D widziałam akcję - przeczytam tyle ile ważę :) 52 książki? Brzmi bardzo ciekawie, ale już teraz wiem że nie ogarnę aż tylu z powodu braku czasu :)) za to za Ciebie trzymam kciuki i czekam na relacje ^^
UsuńU mnie czytnik się nie sprawdzi. Zdecydowanie wolę czuć kartki pod palcami.
OdpowiedzUsuńPrzydałby się nam taki czytnik:)
OdpowiedzUsuńNa Kindle można zaginać rogi ;-) Dotykasz ekranu w górnym prawym rogu i dodajesz zakładkę, co na Touch wygląda mniej więcej jak zagięcie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ze Świata Czytników :-)
Faktycznie można, nie wiedziałam! Dzięki :))
UsuńMoim zdaniem czytniki są bardzo fajne, jedyny minus to brak zapachu książki który uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńJeśli brakuje nam zapachu ksiązki, zawsze możemy wypożyczyć, bądź mieć na stanie starą ksiązkę i zawsze, kiedy czytamy e-booka mieć ją przy sobie :D Efekt zapachu gwarantowany (ewentualnie natrzeć kindla książką)
OdpowiedzUsuń* o jedno zawsze za dużo
Usuń