Zawsze, ale to zawsze miałam problem z utrzymywaniem się czegokolwiek na powiekach (z wyjątkiem eyelinera w płynie) dłużej niż przez kilka godzin. I jednocześnie nigdy nie myślałam o tym, żeby kupić bazę pod cienie. Ot, taki paradoks. Na mojej skórze trudno utrzymać bez poprawek cokolwiek dłużej niż pół dnia, więc zanim poznałam dobrodziejstwa baz i utrwalaczy zdarzało mi się rezygnować z pełnego makijażu. To oczywiście nie rozwiązało całkowicie problemu, ale tego typu rzeczy sporo ułatwiają.
A tak wygląda eyeshadow base:
Obietnice producenta poniżej napisane na słoiczku.
Baza ma konsystencję maślaną, faktycznie nie zostawia na powiekach tłustego filmu, szybko można nakładać na nią cienie. Szeroki słoiczek tworzy wygodne opakowanie, które mnie nie utrudniało wyciągania ze środka produktu. Zapach jakby chemiczny, jednak nie przeszkadza przy nakładaniu.
Baza utrzymuje dobry wygląd cieni o kilka godzin dłużej niż normalnie miałabym je na oczach, zanim zaczęłyby się zbierać w załamaniu powiek. Osobiście uważam, że to i tak duży wyczyn.
Podbija także kolor cieni, tutaj kilka kolorów z paletki SLEEKA oh so special :) Z testu na ręce wynika, że cienie lepiej nakłada się na bazę i jednocześnie później lepiej zmywa. Tak samo działa to na powiece. Jako, że zwykle najmniej widoczne są matowe cienie, tutaj jak widać po różu, baza ładnie go podbiła i pozwoliła równo rozprowadzić.
Podsumowując:
Cena to 13,99 zł za 14 g, zakupiona w sklepie internetowym. Duża pojemność na plus, mało higieniczne opakowanie - wyciąganie zawartości palcem - na minus. Satynowe wykończenie jakie po sobie pozostawia, pozwala na używanie bazy bez cieni, na przykład aby delikatnie wygładzić powieki.
Buziakiii :)
Mam i jestem zadowolona;)
OdpowiedzUsuń