f Szare włosy - Bluszczowo ... BLOG
poniedziałek, 20 kwietnia 2015



Siwe, a wręcz szare włosy są teraz szalenie modne. Ten kolor podobał mi się od dawna, ale po kilku niegdyś nie do końca udanych eksperymentach farbą srebrny pył, jakoś mi to wszystko przeszło. Aż do teraz. Nie żeby wtedy pył nie działał, po prostu farbował tylko jaśniejsze pasemka włosów i efekt nie był tak spektakularny jakiego oczekiwałam. Kiedy niedawno zobaczyłam modny szary odcień na zdjęciach w internecie pomyślałam - nareszcie! I chociaż jedni twierdzą, że to okropna moda, a inni że to rewelacja, ja stanowczo skłaniam się ku tym drugim. Wyczytałam też, że jest to ukłon w stronę starości.




Najbardziej mnie jednak rozbawił fakt, że dopiero teraz w sklepie pojawiły się różne kosmetyki niwelujące żółty połysk. Oczywiście już wcześniej można było kupić szampony i odżywki, ale nie było wielkiego wyboru, a i siwy kolor nie należał do modnych. Teraz na półkach znajdziemy siwe farby i wielkie butle kosmetyków z fioletową zawartością, które nie odstraszają już tak jak kiedyś. Takie kosmetyki ma w swojej ofercie np. Joanna. Ja natomiast zaopatrzyłam się w maskę niwelująca żółty połysk firmy Marion. Jestem bardzo ciekawa czy faktycznie zniweluje niechciane żółknięcie włosów. Maska kosztowała 6 złotych, a jej pojemność to 120 ml. Na razie mogę o niej tylko powiedzieć, że ma mocny fioletowy kolor i piękny limonkowy zapach. Mam nadzieję, że nie będzie wysuszać włosów, jak kosmetyki z takich serii.






Farba gołębi popiel, to ta całkiem siwa. Kupiłam sobie dwa opakowania z myślą, że od teraz ja też będę siwa. Jednak w domu opuścił mnie mój wielki zapał i zaczęłam patrząc na opakowania zastanawiać się czy kolor wyjdzie na pewno taki na jaki liczę. Żeby się tego dowiedzieć poszperałam nieco w internecie, a tam natknęłam się na bloga makeuphunter, której włosy po tej farbie były fioletowe! Przeraziło mnie to, bo moje włosy przeszły rozjaśnianie i nie były w zbyt dobrym stanie. Fioletowy kolor wypłukuje się wraz z myciem, jednak nie miałam ochoty na taką terapię szokową. Wtedy na blogu mysi przeczytałam o zapienieniu. Metoda polega na dodaniu do farby porcji szamponu, zapienieniu na głowie i spłukaniu po 5 - 15 minutach. Kolor wychodzi o wiele mniej intensywny, a w razie awarii łatwiej go usunąć z włosów.




Zrobiłam więc swoją mieszankę do zapienienia i potrzymałam na głowie około 18 minut. Kiedy jeszcze włosy były mokre, kolor wyglądał na faktycznie szary. Po wysuszeniu okazało się jednak, że włosy nie do końca się zafarbowały. Gdzieniegdzie przebijają jeszcze moje rozjaśnione pasma, ale całość nabrała już koloru ciemnego blondu. Wierzch wyszedł natomiast już w "ten siwy deseń" i bardzo mi się to podoba. Kolor można zobaczyć na poniższych zdjęciach.






W obiektywie ciężko uchwycić prawdziwy odcień, zwłaszcza, że włosy żyją przy każdym ruchu głową. Drugie zdjęcie włosów wyszło nieco przekłamane, kolor nie jest taki ciepły. Jestem za to szalenie ciekawa jaki efekt dałoby położenie farby na całej długości włosów? Być może wcale nie wyszedłby fioletowy. Niedługo pewnie się odważę i przekonam się na własnej skórze. A właściwie na własnych włosach :))


9 komentarze: